Powrót do Śródziemia.

Nie ma nic lepszego dla entuzjasty fantasy niż dobra trylogia. Od lat “Władca Pierścieni: Powrót króla” te potrzebowanie zapełniał, jako zwieńczenie pionierskiej dla tego gatunku serii. Klasyk ten pomimo już sędziwego wieku nadal potrafi zachwycać nowych adeptów fantastyki. Natomiast egzemplarze starszych czytelników są już poniszczone od wielokrotnych lektur.

Fabuła

Zbliżamy się już do końca opowieści. Aragorn i Gandalf szykują się na ostateczną rozprawę z siłami Mordoru, jaka odbędzie się na polach przed Minas Tirith. W międzyczasie wędrówka Froda i Sama również dobiega celu, ale nie oznacza to, że stawione przed nimi wyzwanie jest już na ukończeniu. Wręcz przeciwnie, dopiero teraz, gdy moc Saurona ma ich najbliżej siebie, rozpoczął się dla nich najtrudniejszy etap podróży. Zwłaszcza że Gollumowi, czyli ich towarzyszowi, nie za bardzo można ufać.

Rozmach

Epopeja, legenda, epos, saga. Różnie się mówiło o “Władcy Pierścieni”, lecz jeden wątek zawsze musiał się w tych rozprawach pojawić. Chodzi o monumentalność tego ujęcia. Czuć, że autor zawodowo zajmował się analizami średniowiecznej literatury, ponieważ swoją opowieść snuje ze swadą oraz rozmachem, któremu dorównać mogą, tylko historie z “Eddy Poetyckiej” lub licznych opowieści arturiańskich.

Akcja rozgrywa się na kilku frontach, z perspektywy wielu bohaterów.  Przoduje tutaj Frodo, gdyż jego działania obserwujemy najczęściej, jednak nie przeszkodziło to Tolkienowi szczegółowo przedstawić tragedię Denethora, nieszczęśliwą miłość Eowiny do Aragorna, czy rozpisać krzepiącą przyjaźń pomiędzy Gimlim a Legolasem. Jednocześnie czytelnik nie gubi się w tym wszystkim, wątki się zazębiają, więc z ciekawością czekamy na ich rozwiązanie.

Światotwórstwo

Jednym z elementów świadczących o ogromnych ambicjach J.R. R. Tolkiena jest właśnie przeogromny świat. Nic dziwnego, iż z czasem stał on się wzorem dla następnych pisarzy fantasy. Znowu dało tu znak doświadczenie akademickie Brytyjczyka, bo mitologia Śródziemia to przyjemny koktajl mitów germańskich i celtyckich. Dzięki temu połączeniu tolkienowska allotopia jest z jednej strony mistyczna oraz tajemnicza, ale zarazem jakoś dziwnie nam znana.

Aby lepiej poznać uniwersum stworzone przez Autora, na końcu książki znalazły się obszerne „Dodatki”. Znajduje się tam komentarz historyczny, wprowadzenie do wymyślonego języka elfickiego, a także liczne drzewa genealogiczne, praktycznie wszystkich dynastii, żyjących w Śródziemiu. Nawet krótki przegląd uzmysławia nas o dalekosiężności wizji Tolkiena.  

Podsumowanie

Władca Pierścieni: Powrót króla to klasyk, którego fanom fantasy nie trzeba przedstawiać. Wielokrotnie jednak takie pozycje z czasem się dezaktualizują, ich język się starzeje, a na całość opada kurz. Inaczej jest w tym przypadku, gdyż ostatnia część trylogii (zresztą jak ona cała) zdecydowanie nie trąci myszką.